Top

KWARANTANNA – POMYSŁ DUBROWNICZAN

Mija dokładnie rok, od kiedy pandemia zmieniła naszą rzeczywistość, a my wciąż staramy się do niej przystosować. Wiem… nie jest łatwo. Zewsząd bombardują nas słowa klucze: pandemia, izolacja, kwarantanna, przypadki zachorowań, a ostatnio mamy na tapecie szczepionki. Wszystko to tak naprawdę oznacza jedno: albo kolejne ograniczenia, albo ich poluzowanie i co gorsza tej „zabawie“ końca nie widać.

Na wybuch i szerzenie się tajemniczego wirusa korony świat zareagował w ciągu kilku dni. Globalny “lock down” był dla wszystkich szokiem i choć było to nie do uwierzenia, stał się faktem. Przypuszczam, że zdziwienie Wasze będzie podobne, jeśli wyjawię, że pomysł ten zrodził się już w XIV wieku, nie gdzie indziej a w Dubrowniku!

By Pieter Bruegel Starszy - Museo del Prado

By Pieter Bruegel Starszy – Museo del Prado

Każdy, kto przybywa z krajów zarazy, niechaj nie wstępuje do Dubrownika ani na obszary jego.

Tak głosił tytuł ustawy z Zielonej księgi (Liber viridis) dubrownickiego statutu wydanej już w 1377 roku. Nakazywała ona kilkudziesięciodniową izolację kupców i podróżnych, przed wejściem do miasta. Tym samym Dubrownik jako pierwszy w historii wprowadza obowiązek kwarantanny. 

XIV wiek był początkiem drugiej, tragicznej w skutkach pandemii Czarnej śmierci, która docierając z Chin zebrała ogromne żniwo, bo prawie 1/3 mieszkańców Europy. Ponieważ nikt nie potrafił wyjaśnić przyczyn, dzisiaj słynnej dżumy, ani sposobów jej leczenia, najprościej było uznać chorobę za wyraz Bożego gniewu. Stąd metodami obronnymi, wspieranymi przez władze i kościół były powszechne modły, procesje, wznoszenie świątyń wotywnych oraz nagminne prześladowania innowierców. 

Republika Dubrownicka natomiast jako miasto – państwo kupieckie, z wielkim portem i ogromnym przepływem ludzi i towarów, podeszła do problemu z właściwym sobie pragmatyzmem. Dubrowniczanie oczywiście fundują kościół św. Rocha – patrona chroniącego od zarazy – ale równocześnie prowadzą skrupulatne statystyki przypadków choroby. Po kolejnym wybuchu epidemii ich uwagę przykuł fakt, że w klasztorach o surowej regule, czyli zamkniętych, liczba zachorowań była znikoma. Stąd pomysł izolacji. Nie mogli się jednak odizolować od reszty świata, skoro sensem istnienia tej małej Republiki był handel, a z nim podróże i przybywający zewsząd kupcy. Stąd właśnie, wspomnianym wyżej dekretem, ustanowiono 30 dni izolacji – trentina – dla przybyszy z ziem, gdzie szerzyła się pestilenza (wdzięczna łacińska nazwa bakterii dżumy).

KWAŚNYM MLEKIEM I OCTEM

Już końcem XIV wieku Dubrowniczanie przedłużają czas trwania izolacji do 40 dni i stąd jej dzisiejsza nazwa (wł. quaranta – 40 dni). Kwarantannie podlegają nie tylko ludzie, ale i towary. Jedynie metale, w tym oczywiście złoto i srebro uważane było za wyroby „bezpieczne” i czekały w urzędach celnych Dubrownika, aż właściciel przetrwa lub nie przetrwa wyznaczonych 40 dni. A złoto tymczasem ”bezpieczne” jak w banku… szwajcarskim. Na wyznaczonych i odizolowanych z dala od miasta lokalizacjach służba lekarska dbała o wszystkie osoby poddane kwarantannie. Według zapisów w archiwum lekiem, przynoszącym ulgę cierpiącym było ostudzone, kwaśnie mleko (?!), a przywożone dobra i przedmioty odkażano zaś naparami z octu i kadzeniem tymianem. Bakteriobójcze działanie tymianku znali już starożytni, a jak wyjaśnić ocet? Dziś wiemy, że ekologiczne środki czyszczące są na bazie octu, ale nie do końca dlatego, że wybije on wszystkie zarazki w naszej toalecie. Na to raczej nie liczcie. Ocet jednak dość skutecznie usunie kamień i brud, na którym te zarazki zazwyczaj się rozwijają. Ale czy i o tym już wiedzieli Dubrowniczanie?

OPUSTOSZAŁE MIASTO

Rzeczpospolita Dubrownicka w swych regulacjach sanitarnych była absolutnym pionierem. Dubrownicki model urządzenia kwarantanny poza obrębem miasta wkrótce przejmują inne ośrodki: Wenecja (1423), Genua, Mediolan i Florencja.
W Dubrowniku, już w 1301 roku ustanowiono magistrat zdrowia. Coś jak dzisiejszy Główny Inspektorat Sanitarny i WHO w jednym. Śledził bacznie rozwój zarazy w basenie morza Śródziemnego oraz na całym półwyspie Bałkańskim. Konsulaty Ragusy rozsiane po wielu portach Europy, zajmowały się nie tylko zawieraniem intratnych dla Republiki umów handlowych, ale przede wszystkim nadzorowaniem sytuacji epidemiologicznej. Jeśli statek nie posiadał „patentu czystości” z konsulatu, do Dubrownika przybić nie mógł.

 

Pomimo tych obostrzeń, początkiem XV wieku miasto niemalże wymarło. Mieszkańcy rozpierzchli się w strachu po okolicznych wsiach, a cała władza Ragusy przeniosła się na prowincję. Pierwszy „lock down”! W samych murach Dubrownika pozostawiono 10 wybranych szlachciców, aby zarządzali miastem. Przezornie, spisali oni czym prędzej testamenty i jak się wkrótce okazało bardzo słusznie. Po 4 i pół miesiącach trwania epidemii 9 spośród nich zmarło. Jedynym, jaki pozostał przy życiu był 83-letni Marin Restić, który samotnie w Pałacu Rektora wypełniał swoje obowiązki. On-line zarządzanie wówczas raczej nie wchodziło w grę, stąd co rano, łódź na wiosła wyrzucała spisane postanowienia władzy pod stopy, czekającego w porcie Marina. Za swą niezwykłą żywotność i poświęcenie został suto nagrodzony.

 

DUBROWNICKIE LAZARETY

Podobnie jak dzisiaj cały świat boryka się pomiędzy walką z wirusem korony, a utrzymaniem równowagi ekonomicznej, tak i niegdyś Republika Dubrownicka cały czas starała się balansować pomiędzy ochroną swoich mieszkańców, a funkcjonowaniem handlu, który był warunkiem jej istnienia. Ponieważ pierwsze kwarantanny zakładane był na odległych wyspach w dużym stopniu utrudniało to wymianę kupiecką. 

Dubrownik szukał stałego rozwiązania, które połączy możliwość handlu z izolacją chorych i dezynfekcję towarów napływających do miasta. I tak od pierwszej decyzji z 1377 roku o kwarantannie, w prowizorycznych drewnianych barakach na wyspach, poprzez lazarety na Dančama i nigdy nieukończone na wyspie Lokrum, ostatecznie powstają, do dziś istniejące budynki szpitalne na Pločama.  Rozprawy nad bezpieczeństwem i funkcjonalnością tychże Lazaretów zajęły Dubrowniczanom 300 lat. 8 potężnych, kamiennych budowli, otoczonych murem staje tuż przy wschodniej bramie u brzegów portowej zatoki, ale poza miastem. Przestronne podwórza były idealne do wyładunku towarów i ze statków i z karawan. Dzięki tym lazaretom słynna Ragusa w końcu, w XVII wieku osiągnęła efektywną ochronę sanitarną z jednoczesnym regularnym rozwojem handlu na terytorium Republiki Dubrownickiej i normalnym funkcjonowaniu miasta.

 

W lutym 2020 roku Chińczykom, wybudowanie polowego szpitala na 1000 łóżek dla chorych z koronawirusem, zajęło 10 dni. Stąd miejmy nadzieję, że nam, w XXI wieku odnalezienie tego balansu między ochrona zdrowia, a normalnym życiem zajmie nieco mniej czasu.